poniedziałek, 26 marca 2012

ROZDZIAŁ IV

Kilku Graniczników oddelegowanych z północnej bramy dołączyło, by bronić południa. W pośpiechu udało się ukryć dwie beczki z prochem i smołą dwadzieścia kroków przed bramą. Trzej łucznicy stali na bramie. Cała reszta z mieczami tuż pod nimi, w przejściu. Ostatnie chwile ciszy przed bitwą. Zbyt mało czasu by ustalać taktykę, zbyt dużo by nie myśleć o niczym. Alister spojrzał w gwieździste niebo szukając wzrokiem gwiazdozbioru Belora. - "Oby bogowie prowadzili dobrze moje ostrze..." - szepnął pod nosem .

- "Bez obawy." - ktoś odpowiedział - "Na pewno będą." Alister spojrzał w bok. Tuż obok niego stał "Toporek". Ten sam który już dziś rano pokazał co potrafi szarżując na łuczników i odbijając osiołka. Uśmiechał się, czekając na to co nadejdzie. Mimo że na Grani był już kilka miesięcy dopiero dziś dał się poznać jako wojownik...



-Grrr! Grrr! Grahaaaaaa! - bojowy okrzyk orków zadudnił w uszach Graniczników. Obrońcy czekali bez ruchu w bramie. Orkowie byli coraz bliżej. Gdy pierwszy szereg przekroczył linię beczek, łucznicy podpalili strzały i wycelowali. Błysk! Huk! Pierwsza beczka eksplodowała zmiatając ponad tuzin orków. Po chwili to samo stało się z drugą beczką. Pozycje wroga przysłonił ogień i dym, zza którego dobiegały jęki rannych i poparzonych. Nagle, na mury rzucił się ork z ogromnym mieczem i pochodnią. Szarżował nie zważając na nic. Za nim ruszyło kilkunastu kolejnych. Łucznicy oddawali kolejne salwy, ale przeciwników było zbyt wielu. Orkowie naparli na Graniczników. Ci bronili się dzielnie, ale po kilku minutach musieli wycofać się za bramę. Gdy tylko udało się zamknąć wrota, łucznicy oddali kolejną salwę. Jedna z co bardziej umięśnionych bestii wyrwała młodą sosnę i wraz z kamratami rzuciła się na bramę by ją staranować. Ta, choć wsparta dwiema potężnymi żerdziami nie mogła wytrzymać długo. Przystosowana była raczej do chronienia przed wilkami niż przed wrogą armią.

Trzask. Jedna z desek pękła pod naporem orczego tarana. Łucznicy oddali ostatnią salwę i zeszli z murów. Dwóch udało się na dach zbrojowni, a dwóch, w tym elf Orlik, na przyległa do nie wieżyczkę. po chwili pękła druga deska i na plac manewrowy wparowała z impetem horda wrogów. Pierwszy szereg nadział się na miecze Graniczników. Drugi zderzyły się z obrońcami próbując rozbić ich szyk. Nieskutecznie. Choć orków było więcej, nie potrafili walczyć taj jak straż graniczna. Alister powalił na ziemię przeciwnika. Nagle, coś świsnęło mu koło głowy. Wielki oszczep trafił śmiertelnie jednego z obrońców. W bramie stał wysoki na dwa metry ork. Gotował się do kolejnego rzutu. Z ogromną siłą cisnął kolejny oszczep. Dwaj Granicznicy ratując życie rzucili się na boki. Oszczep tym razem nikogo nie zranił, ale szyk został rozerwany. Fala orków wlała się na plac manewrowy. Mimo, że wielu padło było ich wciąż znacznie więcej niż obrońców.

Teraz, gdy każdy musiał walczył osobno, łatwiej było paść ofiarą niespodziewanego ataku. Część Graniczników próbowała zbić się w kupę i odbudować szyk. W zgiełku łatwo było pomylić wroga z sojusznikiem. Dlatego każdy cios był bardziej aktem wiary niż efektem solidnego przeszkolenia.

Alister kontem oka dostrzegł wroga za plecami i wyprowadził ciecie z pół obrotu. W tym samym czasie Orlik bronił przejście do zbrojowni, gdzie ukryto rannych. Kołczan był prawie pusty, więc strzelał tylko z bliska i w ostateczności, a prawie każda jego strzała trafiała w wybrany cel i towarzyszyła mu aż do bram otchłani.

W ciągu kolejnych minut przerzedziły się szeregi wroga, choć nie obyło się bez ofiar. Udało się znów ustawić w szyku. Zdolni do walki Granicznicy bronili wejścia do zbrojowni, gdzie Druid opatrywał rannych. Płomień nadziei zaczął przygasać. Walka mogła trwać jeszcze długo i doprowadzić do wykrwawienia oddziału.

Róg! Słychać okrzyki bojowe od północnej strony. Lugard przybył z odsieczą. Orlik nie miał już strzał, więc mógł tylko obserwować jak brodaty krasnolud powala kolejnych przeciwników biegnąc wraz z grupą dwudziestu Graniczników. Bitwa się zakończyła, Alister spojrzał po towarzyszach. Nikt się nie cieszył. Straty, jakie ponieśli. były zbyt duże.

1 komentarz:

  1. To była dobra walka, żal tylko poległych...
    NIECH IM ZIEMIA LEKKĄ BĘDZIE!!!

    OdpowiedzUsuń