poniedziałek, 12 marca 2012

ROZDZIAŁ II


Było długo przed świtem. Pukanie do drzwi zbudziło Korna.  Czynsz już zapłacił, więc nikt nie miał prawa dobijać się o tak nieprzyzwoitej porze.
- Otwierać! Straż miejska!
- Straż? Przecież daje gwarancje…, jeśli coś się zepsuło wystarczyło przyjść z reklamacją.
W drzwiach stało dwóch ubranych w szaro-brązowe płaszcze strażników. Niższy, krasnolud z załadowaną kuszą i wyższy, człowiek uzbrojony w kartkę papieru i ołówek.
- Pozwoliłem sobie niepokoić, gdyż doszło do poważnej zbrodni.  Viktor Dunham został zamordowany… 
- Na Ulmoha! – Kronowi otworzył szeroko zaspane oczy.
- … a według naszych ustaleń jest pan jedną z osób, które widziały się z nim wczoraj.
- Tak, przyszedł do mnie, jak co miesiąc pobrać czynsz za ten lokal, ale potem się już nie widzieliśmy - strażnik zaczął notować: „ Motyw finansowy, brak alibi, podejrzany przyznał się do spotkania”
- Zaraz, w co wy mnie… - Kron poczuł się osaczony.
-To rutynowe przesłuchanie. Czy posiada pan na terenie swojego zakładu futro bobra?
- Nie…, ale… jaki to ma związek?
- Na miejscu zbrodni pozostawiono bobrzą łapkę. Stąd wniosek aspiranta Toga, że… – w tym momencie aspirant Tog skinął głową – … sprawca musiał dysponować całym bobrzym truchłem.
- Czy ta zbrodnie nie przypomina historii z przed miesiąca? Gdy bobrzą łapkę znaleziono przy ciele Pana Aderkas?
- To już jest sprawa dla ekspertów Straży Miejskiej, ale na tym etapie śledztwa mogę przyznać, że widzimy drobne analogie – Drobne analogie? Kron zyskał pewność, że do Straży trafiają ludzi wygadani, ale nie koniecznie bystrzy. Świadomość, że on, porządny obywatel, jest przesłuchiwany, podczas gdy morderca hasa na wolności, prowadziła do poirytowania. Spisanie dokładnych zeznań zajęło sporo czasu. Wychodzących z zakładu płatnerskiego strażników przywitał wschód słońca.

Kron nie miał żadnych zleceń, więc ubrał zimowy płaszcz, wziął głęboki wdech i poszedł na spacer. W głowie próbował stworzyć własną teorię na temat tego morderstwa. Viktor Dunham był właścicielem wielu budynków na terenie miasta. Zabójstwo mógł zlecić jeden z jego dłużników. Śmierć Dunhama i Aderkasa była na rękę także ich konkurencji. Jeśli liczba ofert wynajmu zmaleje, ceny lokali pójdą w górę. Tylko, kto był by gotów zabić dla zysku? Krasnolud mijał ośnieżone domy i zabieganych ludzi. Chłodne powietrze dawało poczucie orzeźwienia. Kron nie lubił chodzić bez celu, dlatego postanowił odwiedzić firmę transportową „Witek Przewoźnik” i dowiedzieć się czy transport naramienników dotarł bezpiecznie na Grań. Firma mieściła się na parterze jednej z kamienic w centrum miasta. Przed budynkiem wbite były trzy solidne pale, ale tylko do jednego z nich przywiązany był koń. Witka nie było w domu, a jego żono zamartwiała się, że mąż od dwóch dni nie wraca do domu. Krasnolud nie wiedział jak pocieszyć tę damę. Myśl, że mógł stracić tak istotny transport przytłoczyła go. Podziękował za gościnę i czym prędzej wrócił do siebie. Przed jego zakładem czekał już miejski urzędnik, który wręczył Kronowi pismo. Płatnerz wytarł ręce w brodę i zabrał się do czytania.
„ Szanowny Panie,
Zgodnie z ostatnią wolą Pana Viktora Dunhama, zm. 6 grudnia roku 1096, cały jego majątek zostaje w chwili śmierci przekazany Radzie Miasta Śniegrodu. Rada daje trzy dni wszystkim lokatorom, na znalezienie nowego miejsca zamieszkania.
Z poważaniem
Przewodniczący Rady Miejskiej Śniegrodu
[Niewyraźny podpis]”

Kron zacisnął pieści. Jeszcze wczoraj zapłacił dwadzieścia srebrników czynszu, a jutro miał być niemal bezdomnym włóczęgom. Krasnolud rozejrzał się w poszukiwaniu sprawiedliwości. Nie znalazł jej, ale kontem oka dostrzegł obwieszczenie, które kilka dni temu kapitan rozwiesił na drzwiach jego kuźni. Kron nie miał okazji przeczytać tego pisma wcześniej:

POBÓR NA GRAŃ
Masz dość nudnego życia pełnego ciągłych porażek? Chcesz zrobić coś wartościowego? Rzucić się w nurt przygody? Zarobić na utrzymanie rodziny? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, ta praca JEST DLA CIEBIE. W karczmie „PRZY BRANIE” odbywa się pobór do Straży Granicznej. Mroźna Grań oferuje żołnierskie przeszkolenie, strawę, dach nad głową i godny żołd. PRZYJDŹ! To może być twoja jedyna szansa!

Złość minęła. Zastąpiła ja nadzieja. Ogłoszenie brzmiało zachęcająco, choć „godna płaca” to zdecydowanie za mało by zarobić na nowy zakład płatnerski. Kron nie widział jednak innych możliwość. Za trzy dni starci lokal, a ceny domów w Śniegrodzie skoczą niemiłosiernie w górę. Grań mogła być ucieczką od niechcianych długów, jak choćby ten, który zaciągnął w Gidii Górniczej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz