Było
długo przed świtem. Pukanie do drzwi zbudziło Korna. Czynsz już zapłacił,
więc nikt nie miał prawa dobijać się o tak nieprzyzwoitej porze.
W
drzwiach stało dwóch ubranych w szaro-brązowe płaszcze strażników. Niższy,
krasnolud z załadowaną kuszą i wyższy, człowiek uzbrojony w kartkę papieru i
ołówek.
-
Pozwoliłem sobie niepokoić, gdyż doszło do poważnej zbrodni. Viktor
Dunham został zamordowany…
- Na
Ulmoha! – Kronowi
otworzył szeroko zaspane oczy.
- … a
według naszych ustaleń jest pan jedną z osób, które widziały się z nim wczoraj.
- Tak,
przyszedł do mnie, jak co miesiąc pobrać czynsz za ten lokal, ale potem się już
nie widzieliśmy - strażnik zaczął notować: „ Motyw finansowy, brak alibi,
podejrzany przyznał się do spotkania”
-
Zaraz, w co wy mnie… - Kron
poczuł się osaczony.
-To
rutynowe przesłuchanie. Czy posiada pan na terenie swojego zakładu futro bobra?
- Nie…,
ale… jaki to ma związek?
- Na
miejscu zbrodni pozostawiono bobrzą łapkę. Stąd wniosek aspiranta Toga, że… – w tym momencie aspirant Tog skinął głową – … sprawca musiał dysponować całym
bobrzym truchłem.
- Czy
ta zbrodnie nie przypomina historii z przed miesiąca? Gdy bobrzą łapkę
znaleziono przy ciele Pana Aderkas?
- To
już jest sprawa dla ekspertów Straży Miejskiej, ale na tym etapie śledztwa mogę
przyznać, że widzimy drobne analogie – Drobne analogie? Kron
zyskał pewność, że do Straży trafiają ludzi wygadani, ale nie koniecznie
bystrzy. Świadomość, że on, porządny obywatel, jest przesłuchiwany, podczas gdy
morderca hasa na wolności, prowadziła do poirytowania. Spisanie dokładnych
zeznań zajęło sporo czasu. Wychodzących z zakładu płatnerskiego strażników
przywitał wschód słońca.
Kron
nie miał żadnych zleceń, więc ubrał zimowy płaszcz, wziął głęboki wdech i
poszedł na spacer. W głowie próbował stworzyć własną teorię na temat tego
morderstwa. Viktor Dunham był właścicielem wielu budynków na terenie miasta.
Zabójstwo mógł zlecić jeden z jego dłużników. Śmierć Dunhama i Aderkasa była na
rękę także ich konkurencji. Jeśli liczba ofert wynajmu zmaleje, ceny lokali
pójdą w górę. Tylko, kto był by gotów zabić dla zysku? Krasnolud mijał
ośnieżone domy i zabieganych ludzi. Chłodne powietrze dawało poczucie
orzeźwienia. Kron nie lubił chodzić bez celu, dlatego postanowił odwiedzić
firmę transportową „Witek Przewoźnik” i dowiedzieć się czy transport
naramienników dotarł bezpiecznie na Grań. Firma mieściła się na parterze jednej
z kamienic w centrum miasta. Przed budynkiem wbite były trzy solidne pale, ale
tylko do jednego z nich przywiązany był koń. Witka nie było w domu, a jego żono
zamartwiała się, że mąż od dwóch dni nie wraca do domu. Krasnolud nie wiedział
jak pocieszyć tę damę. Myśl, że mógł stracić tak istotny transport przytłoczyła
go. Podziękował za gościnę i czym prędzej wrócił do siebie. Przed jego zakładem
czekał już miejski urzędnik, który wręczył Kronowi pismo. Płatnerz wytarł ręce
w brodę i zabrał się do czytania.
„
Szanowny Panie,
Zgodnie
z ostatnią wolą Pana Viktora Dunhama, zm. 6 grudnia roku 1096, cały jego
majątek zostaje w chwili śmierci przekazany Radzie Miasta Śniegrodu. Rada daje
trzy dni wszystkim lokatorom, na znalezienie nowego miejsca zamieszkania.
Z poważaniem
Przewodniczący Rady Miejskiej Śniegrodu
[Niewyraźny podpis]”
Kron
zacisnął pieści. Jeszcze wczoraj zapłacił dwadzieścia srebrników czynszu, a
jutro miał być niemal bezdomnym włóczęgom. Krasnolud rozejrzał się w
poszukiwaniu sprawiedliwości. Nie znalazł jej, ale kontem oka dostrzegł
obwieszczenie, które kilka dni temu kapitan rozwiesił na drzwiach jego kuźni.
Kron nie miał okazji przeczytać tego pisma wcześniej:
POBÓR NA GRAŃ
Masz dość nudnego życia pełnego ciągłych porażek? Chcesz zrobić
coś wartościowego? Rzucić się w nurt przygody? Zarobić na utrzymanie rodziny? Jeśli
na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, ta praca JEST DLA
CIEBIE. W karczmie „PRZY BRANIE” odbywa się pobór do Straży Granicznej. Mroźna
Grań oferuje żołnierskie przeszkolenie, strawę, dach nad głową i godny żołd.
PRZYJDŹ! To może być twoja jedyna szansa!
Złość
minęła. Zastąpiła ja nadzieja. Ogłoszenie brzmiało zachęcająco, choć „godna
płaca” to zdecydowanie za mało by zarobić na nowy zakład płatnerski. Kron nie
widział jednak innych możliwość. Za trzy dni starci lokal, a ceny domów w
Śniegrodzie skoczą niemiłosiernie w górę. Grań mogła być ucieczką od
niechcianych długów, jak choćby ten, który zaciągnął w Gidii Górniczej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz