W
oczekiwaniu na wyprawę zwiadowczą postacie awansują!
Rycerz
Władysław przyjmuje na giermka karła Rethusa.
Gniewko
trenuje szermierkę i sprawność fizyczną.
Melchior
zdobywa nową wiedzę wertując świątynne księgi.
Gared
znajduje w życiu nowy cel: pomaganie ludziom.
W porcie
czekały już trzy statki, którymi, wraz z nastaniem świtu, grupa śmiałków wyruszyła na wyprawę do źródeł
Zimnej Rzeki. Dowództwo wyprawy to major Wito herbu Wrona, Prawomił Stary, kapłan Ładu oraz kapitan Haron i zwiadowca Erl Jednooki, pod
komendą którego był oddział ośmiu doborowych żołnierzy . Na statkach oprócz
regularnej armii zaleźli się też marynarze, poszukiwacze przygód, trupa cyrkowa
skazana na banicję, kilku karłów-górników wraz z rodzinami, dwaj myśliwi, oraz
nasz drużyna.
Władysław
postanowił, na zakupionych wcześniej zwojach, tworzyć mapę podczas wyprawy.
Płynęli spokojnie prawie cały dzień, mimo to kapłan miał chorobę morską i nie
odklejał się od burty. Pod wieczór ujrzeli wyspę na której stała zabudowa i
paliło się ognisko. Łodzie płynęły wolno w tamtym kierunku, gdy, nagle kłoda
uderzyła w jedną z nich. Uszkodzona łódź nie mogła płynąć dalej. Po chwili
z wysepki wypłynęła łódka z dwoma
posłańcami. Pierwszy – z pagonami generała – jedynie wiosłował. Drugi, odziany
w skromną, czarną tunikę zaprosił załogę na wyspę w ramach przeprosin,
tłumacząc, że to kłoda była pułapką na elfy.
Wyprawa
zatrzymała się tu na noc. Szybko wyszło na jaw, że wyspę osiedlił wygnany z
Esarty brat obecnego króla wraz z przybocznymi: potężnie zbudowanym generałem i
kapłanem nieznanej bogini. Siedziba banity ograniczała się do dwóch wysp
okolonych zaostrzonymi palami. Na jednej były chaty i zagrody z trzodą, a na
drugiej jedynie kapliczka. Mostki łączyły obie wysepki ze stałym lądem. Część
załogi została zaproszone na ucztę. W domu wygnanego króla było sporo kobiet i
jeszcze więcej dzieci. Gniewko dostrzegł chłopca o kocich oczach – jak się
później okazało, zrodzonego z elfie matki. W czasie rozmów przy stole wyszło na
jaw, że banita pragnie, z pomocą półelfich synów, odebrać tron swemu bratu.
Dokładnie o północy wszyscy tubylcy wyszli bez słowa na modlitwę do kapliczki,
dołączył do nich Jednooki oraz Gared.
Zapadła noc.
Jeden z wartowników na statku podniósł alarm: elfowie!
Żołnierz
oparci o burtę czekali w pogotowiu. Do walki jednak Ne doszło. Leśny lud przyszedł
z dostawą towarów do wioski na wyspie.
Przed świtem
zebrała się narada dowództwa wyprawy. Jednooki zaproponował aby pozbyć się
króla-banity i mieć problem z głowy. Władysław radził aby uczynić to w drodze
powrotnej. Atak teraz, mógłby rozgniewać elfy, a to był ich teren. Rada
zadecydowała o pozostawieniu problemu na później. Rano wyruszyli dalej w drogę.
Rzeka się rozdzielała, podróżnicy wybierali zawsze główny nurt. Kiedy rzeka
zmieniła się w kamienisty potok zeszli na ląd i zamaskowali łodzie.. Szli dalej
w górę rzeki. Noc zastała ich na skalnym
zboczu. Gdy rozbito obóz, wartownik zauważyli elfy i dwie grupy żołnierzy
poszły na zwiad. Władysław, Gared i Gniewko podeszli blisko obozy elfów. Gared
nadepną na gałązkę. Wtedy elfy zorientowały się, że ktoś do nich się skrada.
Podróżnik zaczął biec do obozu. W pewnej chwili zatrzymał się. Elfy dogoniły
go. Podróżnik chciał przekazać elfom, że się poddaje. Żądny walki Gniewko bez
chwili wahania zaatakował najbliższego elfa. Widząc co się dzieje Władysław
ruszył do walki. Gared próbował atakować elfy ale, nic mu z tego nie wyszło.
Walka skończyła się szybko zwycięstwem grupy postaci.
Po walce
wrócili do obozu, zdali raport. Dla uniknięcia walki z elfami, rada wyprawy
ogłosiła wymarsz. Nad ranem dotarli do doliny w której były złoża żelaza. Nasi
bohaterowie oczywiście zgłosili się na sprawdzenie terenu. Grupa poszła
południową stroną doliny. W pewnym momencie natrafili na porzucone szyby
wydobywcze. Leśny lud Wydobywał surowiec
po drugiej stroni doliny. Grupa chciała jeszcze dowiedzieć się co robią elfy.
Nie wiele się dowiedzieli na temat do kąt zanoszą urobek. Wrócili do reszty
wyprawy. Kazano zbadać im te otwory w ziemi. Po pobieżnym sprawdzeniu terenu .
Przeniesiono się nad te dziury. I karły
zaczęły wydobywać żelazo. Elfy na noc wróciły do swojej wioski. Wszyscy co nie
pracowali poszli spać.
Graaarrrr - rozniósł
się ryk z wnętrza ziemi. To był górski troll. Kto mógł ten uciekł z kopalni, a wojownicy
szybko stanęli do walki. Władysław
polecił Rethusowi ściąć przechylone drzewo. Fechmistrz strzelił dwa razy w
trolla górskiego. Troll wdrapał się na zbocze i stanął na skraju skarpy. Wtedy Władysław,
Rethus i Gniewko strącili do przy pomocy przewalonego pnia. Olbrzym spadł.
Kłodę zrzucono za nim. Gared skoczył ze skarpy wprost na bestię i wbił sztylety
w skórę trolla. Wdrapał się po plecach na ramiona, po czym z całej siły dźgnął
ostrzami w oczodoły trolla i oślepił go. Ten zaczął miotać się i atakować gdzie
popadnie. Władysław oraz giermkiem zdali trollowi jeszcze obrażenia. Rycerz i
giermek odsunęli się od potwora. Troll
zdechł. Z ran zaczęła się sączyć zielona ciecz. Władysław pożyczył fiolkę od
kapłana i zebrał trochę tej krwi.
Karły
ogłosiły, że nie będą pracować dopóki nie zostaną przeszukane wszystkie
tunele. Czworo bohaterów postanowiło tego dokonać nad ranem. Badając tunele
znaleźli rozwalone przejście do
trzeciego szybu. Badając szyb znaleźli śpiącego trolla górskiego. Zasypali
szybko jeden tunel. Później okazało się, że jest jeszcze dojście z drugiej
strony do potwora. Władysław z Rethusem zastawili pułapkę, a dzielny fechmistrz
i podróżnik poszli dalej jak przynęta. Zastali śpiącego trolla. Oślepili go i
uciekli. Kiedy troll górski był dość blisko aktywowano pułapkę. Postacie wyszły z kopalni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz