Zbrojmistrz Dimir czekał w sali kominkowej na spotkanie z Hrabią Lufrem. Starał się o audiencję od tygodnia, ale Lufr nigdy nie miał dla niego czasu. Na biurku, obok kałamarzu, leżał otwarty pamiętnik oprawiony w zdobne wzory. Zapewne własność hrabiego. Dimir zerknął kontem oka:
"[…] Utrzymanie moich ziemi jest coraz kosztowniejsze. Kolejny odział wysłany z misją kolonizacyjną Barbarii nie daje znaków życia. Na domiar złego barbarzyńcy spalili karczmę Łamaczkę - ostatni przyczółek cywilizacji. Każde niepowodzenie przybliża mnie do porzucenia planów związanych z tą krainą... "
Wynik rozmowy był przesądzony. Szanse na kolejną eskapadę przeciw siłom chaosu stopniały jak wiosenna kra. Skoro sam Lufr nie wierzy w zwycięstwo, któż sfinansuję wyprawę do Barbarii?
***
Wieczór. Hrabia właśnie skończył spotkanie z niejakim Dimirem. Nie miał pewności czy jego rozmówca był wyjątkowo odważny, czy po porostu szalony. Zresztą, nie miało to większego znaczenia. Barbaria kosztowała go zbyt wiele: trzech przyjaciół, a zarazem świetnych dowódców, wielu dobrych żołnierzy i pokaźną część majątku. Lufr nie zamierzał dać ani grosza na kolejną wyprawę w dzikie ostępy.
Decyzja zapadła. Usiadł przy biurku i próbował napisać list. Chciał wyjaśnić dlaczego porzuca ziemie dane mu przez samego króla. Słowa, jak na złość, nie chciały się ułożyć w spójną całość. Hrabia szukał natchnienia na nieboskłonie.
Wtem, nocne, bezchmurne i gładkie jak atłas niebo przecięła smuga ognia. Spadająca gwiazda, ogromna w swych rozmiarach, rozpadła się w drobny pył nad barbarzyńską puszczą. Nad puszczą, która należy do Hrabiego. A to oznacza, że zgodnie z prawem imperium niebiański kamień należał do niego! Hrabia przedarł list, wybiegł na hol swojej rezydencji i krzyknął do służby - Odszukajcie mi tego zbrojmistrza! Ale już! Powiedzcie, że zmieniłem zdanie! Niech szykuje ludzi do wyprawy! – po czym pobiegł do biblioteczki i zaczął nerwowo wertować zwoje.
***
Tej nocy ludzie widzieli znaki na
niebie. Niebiański kamień rozpadł się w locie. A największy jego kawałek
uderzył w samo serce puszczy. Wielu jest chętnych by cenne odłamki, rozrzucone
po okolicy znaleźć. Do Barbarii ciągną grupy
śmiałków z Wasarii i Estalii. Czy barbarzyńcy ochronią krainę przodków przed
najazdem „cywilizowanych” poszukiwaczy skarbów? Czy Dexter zbierze
wystarczająco dużą watahę, by stawić czoła Zjednoczonemu Imperium?
***
Zbrojmistrz Dimir, który nie dalej
jak dwa tygodnie temu porzucił garnizon w Barbarii, szykuje kolejną wyprawę na tereny
dzikich. Wspierany finansowo przez samego Lufra i duchowo przez
Kapłanów Bystrej Rzeki jest pewien, że Chaos zostanie wyparty raz na zawsze. Nie ma jednak pojęcia, że wieść o spadającej gwieździe rozeszła się po całym Zjednoczonym Imperium, a takich jak on - mężnych, gotowych do walki poszukiwaczy przygód, na szlaku do Barbarii są już całe tabuny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz